27 kwietnia 2014

Otwarcie sezonu 2014, albo... sos 1-5-8

U nas jesień w pełni - tutejsze odliczanie za chwilę zamknie drugi jesienny miesiąc. 
W pierwszy dzień czerwca zacznie się nasza kolejna nowoojczyźniana zima.

Powinnam raczej napisać: u nas jesień w wersji późne lato trwa w najlepsze.  W ciągu dnia sporo słońca na błękitnym niebie, poranki i wieczory, niestety, coraz bardziej rześkie ;-), choć pogodne.  Czasem pada deszcz, ale jeszcze niedużo, jeszcze zwykle w nocy i cieszy nas to bardzo, bo odżywają rośliny (w tym nasze trawniki ;-D, które nie tylko przypominają coraz gęstsze zielone dywany, ale i dopominają się koszenia co najmniej raz na tydzień).


Systematycznie ogławiane róże (co tydzień wyrzucam co najmniej jedno, a często dwa wiaderka odciętych kwiatów) nadal pięknie kwitną i ma to ponoć potrwać jeszcze przez jakiś czas.  Raz zaatakowałam mszyce mieszaniną wody i płynu do mycia naczyń (nie, nie był to szeroko zachwalany w sieci Ludwik ;-) - mszyc teraz jakby mniej, sporo kwiatów 'zyskało' brzydkie brązowe lamówki na płatkach, sporo liści ma teraz brzydkie brązowe plamki - jednym słowem: na razie nie planuję powtarzać operacji.

Kąpane w słońcu kolorów nabierają pigwy, granaty (dwa ;-) i cytryny.  Reszta cytrusów na razie ciągle jeszcze rośnie.  Przed Przyczółkiem poza różami kwitną też aloesy.




Dostosowując się jednak do pory roku, wybraliśmy się dziś na jesienny rekonesans nieco dalej - na wzgórza nad Adelajdą.
Achhhhhhhh, piękny festiwal jesieni - feeria barw, szelest suchych liści; wiatr wiał na tyle, żeby niektóre liście szumiały a inne malowniczo spadały wzbogacając kolorowe kobierce pod drzewami pamiętanymi ze staroojczyźnianych lasów, które tutaj mieszają się z eukaliptusami.  Do tego gdzieniegdzie jakieś ciemnozielone plamy drzew iglastych i połyskujące w słońcu - a jakże - nitki babiego lata.  Pająków mamy tu przecież pod dostatkiem ;-)

Drzewa liściaste tworzą przepiękne obrazki, pod jasnobłękitnym niebem, doświetlone słońcem.  Wiatr kołysze konarami pełnymi kolorowych liści i roznosi jesienne zapachy - suchych liści, dojrzewających owoców, rosnących w lasach grzybów.
W przydomowych ogrodach kwitną kwiaty i krzewy (np. bougainvillea), nabierają kolorów owoce.

Celem naszego jesiennego rekonesansu były nie tylko malownicze wzgórza nad Adelajdą, ale i lasy, a dokładnie to, co można znaleźć pod drzewami...
Wieści o maślakach i rydzach dobiegały już do nas w tym roku od kilku tygodni.  Czekaliśmy jednak (nie)cierpliwie na grzyby królewskie ;-)

Powiem tak: do Przyczółka wróciło dziś z nami sporo dużych zdrowych rydzów i... jeden borowik nieogromny ;-)



Podczas kolacji na stół wjechały ziemniaki z wody z koperkiem i sosem grzybowym 1-5-8.
Palce lizać!!!
Danie było tak pyszne, że przed deserem Szef Kuchni zarządził pół godziny przerwy :-)

Brak komentarzy :