28 lutego 2015

Trzy Pory Roku - Lato 2014/2015

Lato u nas, jak wiadomo ;-) , zaczyna się pierwszego grudnia ;-)
Przyszło, wyczekane, z pewnym opóźnieniem, po czym, jak i wiosna wcześniej - trwało nie takie popisowe, jakie powinno być: słonko przeplatał wiatr i przelotne opady deszczu (to akurat super, bo deszcz podlewał rośliny).
Temperatury bez szaleństw, raz bliżej 20, raz bliżej 30, czyli: szału nie było... Za to na początku stycznia mieliśmy falę upałów, które skończyły się pożarami buszu na wzgórzach nad Adelajdą.

Rozdział Lato w Trzech Porach Roku rozpoczęliśmy serią e-maili do Starego Kraju podpisanych Wnuczątko. 
Pretekstem do podzielenia się radosną nowiną było otrzymanie pozytywnych wieści po serii badań genetycznych, ale przede wszystkim Barbórka, kiedy to Przyszła Babcia świętuje imieniny :-)

Po sprawdzeniu źródeł, e-maila dostała nie tylko Solenizantka, ale i Szanowny Mąż Solenizantki.
A ta druga wiadomość brzmiała tak:

Kochany Dziadku,
Mój Tata często mówi, że w życiu trzeba umieć postępować z kobietami...
Moja Mama mówi, że Tatuś sporo wie na ten temat...
Ja chcę powiedzieć, że dzisiaj są imieniny Babci, więc to Babcia dostała specjalną wiadomość.
Ale wiesz co?
Powiem Ci na ucho:
to Ty będziesz Dziadkiem, a Babcia będzie Żoną Dziadka.
Cieszysz się?
Pa, pa, pa, całusów sto dwa!
Wnuczątko

Lato przyniosło poprawę samopoczucia, pozwoliło zakończyć rozmowy z białym uchem i drzemki pomiędzy powrotem z pracy, a jedzeniem kolacji.
Stopniowo zaczął wyłaniać się brzuszek w wersji: nie-do-pomylenia-ze-skutkami-obżarstwa ;-)
Ciągle trwało czekanie na wyczuwalne ruchy, więc ratowały nas regularne wizyty u Pana Dochtora i podglądanie Maluszka na USG - machał do nas małymi łapkami, a serduszko biło pokazowo mocząc nam oczy przy każdym 'widzeniu'.

Podczas tegorocznych świąt w Przyczółku, po laaaatach przerwy, pojawiła się znów choinka, a na niej oprócz 'starych', także nowe - niebieskie bańki ;-)

 

Pod choinką Przyszły Tata znalazł komplet nowych koszulek, w których dumnie paradował: najpierw na swoje cotygodniowe spotkania golfowe, a potem na spotkania towarzyskie (odkąd oficjalnie puściliśmy wieści w świat ;-) )

Obdarowany zrewanżował się... wymianą biedusia Volvika-co-to-już-swoje-odsłużył-i-czas-mu-było-na–emeryturę na nowe auteczko ;-)
Jak by nie analizować: wymiana nie była do końca fair ;-)

Ale, żeby nie było, jako dobra żona regularnie oddaję kierownicę i pozwalam Najlepszemu z Moich Mężów pojeździć ;-) Poza tym, nie chodziło tylko o mnie przecież - chodziło o Nowego Członka Rodziny, o ISOfix do montowania fotelików dzieciaczkowych, no i jeszcze na dokładkę... zostałam przegłosowana (przez Najmilszego i panów z salonu ;-) ) w kwestii i modelu i kolorów (tiaaaaaaa, to by było na tyle w kwestii XC70, białej perły i jasnoszarych foteli, które to kwestie motoryzacyjne ogarniam... ;-) ).


A potem ruszyły zakupy 'wyprawkowe' kalibru cięższego niż ubranka, tzw. Wyprawka-Nie tekstylia, w tym wózek i foteliki samochodowe, które ściągaliśmy z Europy.

Dlaczego? - zapyta może Szanowny Czytelnik.
Odpowiem tak: Australia to w sumie odległy, mały i bardzo chimeryczny rynek (jest nas 23 mln z groszami...). Południowa Australia to, hahahahahaha, wyzwanie marketingowe samo w sobie...

Ze względu na koszty i czas transportu wiele firm nie decyduje się na zakładanie przedstawicielstw w Oz, albo uzależnia decyzję od inicjatywy stąd.
Kolejna rzecz to późniejsze formalności, standardy, pozwolenia, licencje, itp., więc też zakładam, że nie każdemu się chce i opłaca (czas i opłaty, a potem transport i niepewny lub powoli reagujący rynek zbytu).

Rzeczy, które wybrałam, tutaj nie są dostępne w ogóle, a to, co jest dostępne jest mi albo nieznane (marki, modele i miarodajne opinie), albo mi się nie podoba, albo są to modele wyprodukowane specjalnie na rynek australijski (np. kapsuły i foteliki Maxi Cosi - inne nazwy, inny wygląd, więc znowu: albo zmodyfikowane obecne modele, albo mieszanka starych i 2015 rozwiązań).
Co do cen: z powodów opisanych na wstępie, często cena nominalna jest taka sama albo zbliżona w AU$ i PLN, więc wyzwaniem jest "jedynie" zorganizowanie rozsądnego transportu (w wyniku braku entuzjazmu sprzedawcy w Polsce, jeden z fotelików przyleciał ze Szwecji, bo tamtemu sprzedawcy opłacało się zorganizować wysyłkę za ocean - wrrrrrrr....).

Co do wyboru w nowoojczyźnianych sklepach: często drażni mnie, że - z powodów opisanych powyżej - potencjalny nabywca trafia do jednej z dwóch kategorii:
1) rozsądny, czyli wie, że nie ma sensu wydawać na dzieciowe rzeczy, bo 'to nie na zawsze' i 'się z tego nie strzela', więc kupuje tanie badziewie i przekazuje jeden drugiemu, póki się nie rozleci
lub
2) rozkapryszony 'Europejczyk': wydziwia, czyli zapłaci każdą cenę za widzimisię...


7 lutego 2015

Trzy Pory Roku

Tadaaaaaaam, zbierałam się w sobie dłuższą chwilę, zanim zabrałam się do pisania tego posta, ale sprawa jest ważna i poważna :-)

Otóż, Drodzy Czytelnicy, zaczął się nowy rozdział Chudzielce Story - Trzy Pory Roku.
Zaczęło się Wiosną (z perspektywy czasu myślę sobie: jakże mogłoby być inaczej? - to taki trochę żart dla wtajemniczonych ;-),
obecnie trwa Lato,
przed nami Jesień (i schyłek Jesieni ;-) ),
a potem... potem to się dopiero zacznie

- na progu Zimy w Przyczółku pojawi się od dawna oczekiwany Junior! :-D