14 czerwca 2012

Trzy lata do góry nogami!

Czas biegnie coraz szybciej, co za każdym razem dziwi mnie od nowa. Hmmmm, przecież pisałam o tym poprzednio... A do tego bilansu zasiadam, jakby o wiele szybciej...
Krok po kroku, bilans po bilansie i... pyk! minęły nam trzy lata w nowej ojczyźnie do góry nogami. Żyjemy tu od początku zgodnie z naszymi marzeniami, które cierpliwie i wytrwale hodowaliśmy w dalekim zimnym kraju czekając na nasze wizy :-D Powoli a zarazem szybko realizuje się nasze tutaj bycie, wrastanie w rzeczywistość, która właściwie od chwili wyjścia z samolotu wydała nam się swojska, znajoma, przyjazna.

Początek zimy za nami. Nadal na szczęście często towarzyszy nam słońce w ciągu dnia. Trawniki, pojone deszczem, znów pięknie się zazieleniły, trawa rośnie na potęgę, Najmilszy na potęgę kosi ;-)) Proces, dosłownie, ubarwiają kwiateczki. Żółte jakby się poddały, za to różowe, a i owszem, wytrwale nas lubią, zwłaszcza trawnik przed Chatką ;-)

Od Lawendowa_Chatka_2011

Pada dość sporo, na szczęście w ciągu dnia opady są raczej przelotne. Czasem wieje, ostatnio zaliczyliśmy niepokojąco ciepłe podmuchy znad dalekich pustyni, ale trwało to ze dwa dni może. Noce są zimne okrutnie, poranki to niestety codzienna próba charakteru - brrrrrrr, trudno się wychodzi spod ciepłej kołdry...

Tak, tak, zgadliście, Wierni Czytelnicy, najgrubsza kołdra jeszcze w maju zastąpiła średnią, a wkrótce potem poprosiliśmy o wsparcie i grzejnik i flanelowe piżamy ;-)
Wieczory bez wielkich kubków gorącej parującej herbaty wieeele by straciły. Że co? Że wino też pomaga? Ano, pomaga :-D

Za domem festiwal zieloności: dojrzewają lemonki i cytryny, na mandarynce znaleźliśmy jeden owoc, który jakimś cudem się zawiązał i zbliża się do finału, czyli... konsumpcji ;-)
Storczyki przygotowują kwiaty lub pędy kwiatowe: obydwa phalenopsisy w 'pergoli', dwa epidendrum na zewnątrz i dwa cymbidium też na zewnątrz - juuuupi, alem dumna ;-)

Od Lawendowa_Chatka_2011
Od Lawendowa_Chatka_2011
Od Lawendowa_Chatka_2011
Od Lawendowa_Chatka_2011

Popiołek rano przychodzi do pokoju gościnnego i jak tylko odkręcę żaluzje, układa się w plamie słońca, wieczorami domaga się miejsca na kolanach, niezależnie, w którym pomieszczeniu się właśnie znajdujemy (tak, tak, fakt, że ktoś usiadł w toalecie dla Popiołka oznacza koncentrację na fakcie: usiadł) ;-)
Aganiok-Św. Mikołaj, nadal chodzi, dzwoni i nie protestuje, chociaż pierwszej obróżki pozbył się skutecznie po dwóch dniach ;-))

Od Lawendowa_Chatka_2011
Od Lawendowa_Chatka_2011

W pracy niezmiennie szaleństwo. Dni są zdecydowanie za krótkie! Chociaż stwierdzam ze zdumieniem, że moje są jakby krótsze - szybciej się robi ciemno i kolejne wieczory zastają mnie przy biurku ;-) Nooooo, ale jak się człowiek dorobił w końcu biurka i nowej wizytówki, to tak to bywa ;-)) Czy ja niniejszym narzekam? Nie! Wręcz przeciwnie, jak na razie pławię się w nurtach sukcesu ;-)

W kuchni pojawiły się dwa nowe słoiki, zamrażarka przyjęła kilka pojemników, a pod sufitem nad kuchenką zawisły - ze specjalną dedykacją dla Hobbitów - sznurki, na których suszą się pracowicie pocięte prawdziwki :-D
Sezon grzybowy jeszcze trwa jeśli chodzi o rydze, za to 'grzyby, co to ich nie ma w Południowej Australii' chyba już się nie pojawią. Ale, że nie wiemy tego na pewno, a ostatnio zanotowaliśmy ciepłe podmuchy wiatru, Najmilszy z Grzybowych Detektywów pewnie wyruszy jeszcze rzucić okiem na borowikowe tereny ;-))

Od Zdjęcia_Bloggera_5
Od Zdjęcia_Bloggera_5
Od Zdjęcia_Bloggera_5
Od Lawendowa_Chatka_2011
Od Lawendowa_Chatka_2011

Najlepszy z Chatkowych Golfistów systematycznie szlifuje formę i zbliża się do momentu przyznania nowego handicap'u.
Wieczorami oglądamy Masterchefa - bardzo mnie cieszy, że w tym sezonie dołączył do mnie Najmilszy z Mężów. Yyyyyyy, ostatnio co prawda rosną nam zaległości w Masterchef'ie, bo trwa Euro 2012... Nic to, zaparzam kubki herbaty i odmeldowuję się przed swój komputer ;-))

Ambitny plan uzupełnień na blogu obejmuje notkę o przedstawieniu baletowym Romeo i Julia - aaaaachchchchch...
... oraz baaardzo zaległy opis wakacji w grudniu 2011 - a jest to tym bardziej ważne, że... szykuje się kolejny piękny wyjazd :-D - nagroda za trzy lata pracowitej dzielności i możliwość podładowania baterii na resztę zimy oraz kolejne szalone miesiące na naszej wesołej karuzeli :-)

Brak komentarzy :