13 marca 2012

Schyłek lata...

... jest naprawdę piękny tego roku :-D
Gdyby nie chłodne wieczory i powrót rześkich poranków (wrrrrrrr), to w ciągu dnia można by nie zauważyć, że skończyło się kalendarzowe lato. Noooo, jeszcze po trawnikach można by poznać, bo świeże zielone odrosty zamaskowały wypalone wcześniej prześwity.

Wśród cytrusów za domem pojawia się motyl - już kiedyś o nim wspominałam - przypomina pazia królowej, ale jest większy. Na szczęście zawsze widzę tylko jednego, co ważne ze względu na gąsienice tego osobnika - bardzo żarłoczne stworzenia, które niby żerują na cytrusach, ale o dziwo równo zżerają nasze zasoby bazylii, oregano, ostatnio nawet melisa im zasmakowała..
.
Co do cytrusów, to najnowsze wieści są takie: dwie najstarsze cytryny za Chatką powoli przechodzą z zieleni w stronę żółci, lemonka ma kwiateczka, a jej dolne gałązki są obecnie na etapie formowania tj. przytrzymuje je sznurek, który wygina je ku dołowi.

Od Lawendowa_Chatka_2011
Od Lawendowa_Chatka_2011

Nad ogrodem przelatują kolorowe papugi (nadal się u nas nie zatrzymują), a wyżej nad nimi - stada biało-żółtych kakadu, które prawie przysłaniają niebo i robią taki hałas, że ziemia drży, kiedy dyskutują nad celem kolejnego przelotu.

Od Lawendowa_Chatka_2011

U Najmilszego z Moich Mężów dobiega końca pewien etap zawodowy. Jako podwykonawca kończy kontrakt u jednego wykonawcy i zaczyna u innego, mimo że główny zleceniodawca pozostaje ten sam. Mówiąc prościej: wykonawca zmienia się na skutek wyniku ostatniego przetargu - tym razem wygrał ktoś inny, ale fachowcy będą kontynuować :-D

U mnie też nadciągają zmiany zawodowe, ale o nich napiszę dopiero w kolejnym bilansie... Na razie trwa nauka i... negocjacje ;-)

Tym razem z radością donoszę, że oto dobiegł do szczęśliwego finału istny epos heroiczny, jakim było moje zdobywanie nowoojczyźnianego prawa jazdy :-)
Mam, mam, mam!!! Dokładnie dzisiaj, w dwa lata i dziewięć miesięcy po przybyciu do nowej ojczyzny, wyjęłam ze skrzynki śliczne, nowe, plastikowe (:-)) prawo jazdy!!!

Z tej radości, a i ku pożytkowi zainteresowanych napisałam zaległy post w Notesie, jaki obiecałam, kiedy Najmilszy otrzymał swój dokument kierowcy do góry nogami.

Ostatni tydzień znowu wypełniła głównie praca, a wolne chwile - Miłemu: golf i poker, a mnie: zdobywanie prawa jazdy i książki.
Zamiast jeździć na wycieczki spacerowaliśmy nieco po plaży.
Na szczęście już wkrótce czeka nas nowa wyprawa, po której pokażemy komplet zdjęć i opowiemy o kolejnym kawałku naszego stanu - tik tak tik tak...

Brak komentarzy :