10 grudnia 2011

Czekając na burzę

Trwa lato ;-)
Zbliżają się święta.
Sąsiad naprzeciwko umył okna.
Najmilszy z Mężów wykosił trawnik i równiutko przyciął brzegi. Przed domem. Trawnik za domem poczeka na wolną chwilę w przyszłym tygodniu ;-)
Będzie łatwiej, bo po wykonaniu przycinania brzegów dzisiaj nożycami (wypasiona podkaszarka okazała się jednak nie do końca wypasiona...), Najmilszy zdecydował się kupić nową podkaszarkę ;-)

Od Lawendowa_Chatka_2011

Asymilacja postępuje: prace trawnikowe zostały wykonane boso, po czym - nadal boso - Najmilszy wybrał się do sklepu, obszedł tenże boso, wrócił boso.
Szybki późny lunch i poszliśmy popodziwiać ocean i sprawdzić, czy naprawdę idzie burza.

Znów boso (udało się pozbyć trawnikowych zielonych podeszew ze stóp) pospacerowaliśmy brzegiem oceanu, w ciepłej wodzie, mocząc spodnie prawie do wysokości kroku.
Niebo przesłonięte dość gęsto chmurami, ciepła i super przejrzysta woda, w której pomykały małe rybki. I wiatr od oceanu, który niósł ze sobą ten cudowny zapach - przestrzeni, wolności, ryb...

Od Zdjęcia_Bloggera_5
Od Zdjęcia_Bloggera_5
Od Zdjęcia_Bloggera_5

Burzy na razie ani widu ani słychu.
A zależy nam, aby przyszła, wyszumiała się i poszła, bo jutro wesoła łódka bladym świtem wypływa w ocean zabierając ze sobą pięciu dzielniaków na połowy.

Ojjj, będzie się działo - ale to zasługuje na zupełnie osobny post ;-)

Brak komentarzy :