4 grudnia 2011

Afrykańskie kulinaria raz jeszcze

Jakiś czas temu pisałam o naszym afrykańskim debiucie kulinarnym, przy okazji wizyty w Babanusa Restaurant, gdzie spróbować można kuchni sudańskiej.

**************************************************

Drugim punktem na naszej afrykańskiej liście była wizyta w the Abissynian Restaurant (Restauracja Abisyńska). Oryginalna nazwa, prawda? Ale nie o nazwę tu chodzi, a o jedzenie ;-) Abisyńskie czyli etiopskie (w opisach używa się zamiennie obu przymiotników) ;-))

Trafiliśmy tam akurat tuż po zmianie właścicieli. Nowy personel jeszcze się uczył, młodzi, ale bardzo sympatyczni i gościnni kelnerzy przeszukali dla nas bar i piwnicę w poszukiwaniu win z karty ;-), potem wytłumaczyli co i jak wybrać i skomponować z menu, a później... obdarowywali nas raz po raz uśmiechami, kiedy czekaliśmy i czekaliśmy i czekaliśmy na jedzenie ;-))

Od Kulinaria

Siedzieliśmy i oglądaliśmy wnętrze. Panuje w nim ciekawa atmosfera - kolorowe neony, stary model telewizora w barze, przyćmione światło, sympatyczny jazzik w tle... Przy sąsiednim stoliku zasiadło dosyć egzotyczne towarzystwo, więc i na nich ukradkiem pozerkiwaliśmy. Warto było, bo z dużą wprawą manewrowali kawałkami plackopodobnego pieczywa sięgając po kolejne porcje jedzenia podane na dużym wspólnym półmisku. Biesiadowali radośnie, ciesząc się posiłkiem i własnym towarzystwem - bardzo sympatyczny obrazek, tym bardziej, że nie zagłuszali otoczenia ;-))

Od Kulinaria

Wreszcie i my się doczekaliśmy.


Wybraliśmy zestawy (mięsny i wegetariański) pozwalające spróbować kilku różnych dań. Smakowało nam - jedzenie jest proste, swojskie, aromatyczne, o wyrazistych smakach: ostre jest ostre, słodkie - słodkie, a na języku i tak zostaje aromatyczna woń i smak przypraw.
Dania to duszone gulaszopodobne: fasola, kapusta, marchewka, ziemniaki, soczewica oraz mięso - jagnięcina, wołowina, ryby. Najpopularniejszą przyprawą jest ostra harrisa.

Od Kulinaria
Od Kulinaria

Tradycyjne pieczywo - injera - to placki pieczone na blasze. Robi się je z mąki wymieszanej z wodą, którą zostawia się na kilka dni, aby sfermentowała. Placki mają później kwaskowaty smak, są miękkie w dotyku, sprężyste i pulchne (mają dziurki jak crumpets). Służą nie tylko jako podkładka pod danie, ale i jako 'sztućce' - jedzenie je się odrywając po kawałku placka, nabiera się po trochę i do ust.

Od Kulinaria

Hmmmmm, niepozornie wyglądające porcje okazały się zupełnie wystarczające (za sprawą zapewne:
a) europejskiego tempa jedzenia - za szybko, stanowczo za szybko ;-),
b) zjedzenia pewnie zbyt dużej ilości chleba w stosunku do właściwych potraw - tu wyszedł zapewne niedostatek doświadczenia w operowaniu injerą zamiast sztućcami ;-)).

Można płacić kartą, w restauracji jest dostępny alkohol. Zarówno mięsożercy, jak i wegetarianie znajdą tu coś dla siebie.

**************************************************

Początek lata uczciliśmy kolacją w Addis Ababa Cafe. To kulinarna przystań dla wegetarian (sąsiaduje z restauracyjką i sklepem dla bezglutenowców oraz z Vegetarian Delight serwującą dania chińskie).

Od Kulinaria
Od Kulinaria
Od Kulinaria
Od Kulinaria

Tym razem znowu kuchnia abisyńska=etiopska.
Znów wybraliśmy zestawy (cztery potrawy - wersja wegetariańska i mięsna).
Tym razem i my dostaliśmy jedzenie serwowane na plackach injera, a jedyne sztućce, jakie pojawiły się na stole to były... łyżeczki przy kawie i herbacie.

Od Kulinaria
Od Kulinaria

Menu jest nieco krótsze niż w poprzednio odwiedzonych miejscach.
Nie ma deserów.
Nie ma alkoholu (ale korkowe jest bardzo niskie, jeśli ktoś chce przynieść własny alkohol - nie ma problemu).
Najpopularniejsze są zestawy 'platter', czyli półmisek, czyli cztery dania główne do spróbowania, serwowane na plackochlebie - injera.
Znowu dłuuuuugo czekaliśmy (musi to być zatem część kultury jedzenia tych grup etnicznych ;-), a napoje mogliśmy dostać dopiero PO posiłku ;-)
Herbata z kardamonem ukoiła żołądek podrażniony kwaśnym plackochlebem, a mocna mała czarna wstrząsnęła Najmilszym mym do głębi (na pytanie o mleko kelnerka z prostotą oświadczyła, że nie ma, w domyśle zapewne: bo po co miałoby być, skoro kawy się tak NIE pije ;-)

Od Kulinaria
Od Kulinaria

Jedzenie dobre, ale nie jest to nasza ulubiona kuchnia i jedzenie, do którego chcielibyśmy często wracać.
Smaczne, pożywne, zawiesiste, na granicy rozgotowania, ale smacznego rozgotowania ;-)
Injera wydała nam się bardziej kwaśna niż ostatnio... Jednogłośnie oddaliśmy puchar afrykańskiego lidera cienkim plackom z Babanusa ;-)
Znów Najmilszy z trudem skończył, a ja ze wstydem poddałam się przy przedostatnim kęsie.

Rada? Nie pozwólcie, aby injera zbyt długo nasiąkała sosem z leżącego na niej jedzenia - robi się rozmiękła, kluchowata, traci sprężystość i rozpada się w palcach.
W sumie warto przyjrzeć się stałym bywalcom i pójść za ich przykładem: na sąsiednich stolikach królowały potrawy w miseczkach i injera (pocięta w pasy, zwinięta w rulony, trochę jak naleśniki) obok talerzy, w koszyczkach ;-))


Brak komentarzy :