16 listopada 2011

Obrazek herpetologiczny drugi

Minęło trochę czasu i oto sąsiad/ka postanowił/a nas znowu odwiedzić ;-)

Nie wiem ani kiedy, ani którędy (obstawiam otwarte drzwi do 'pergoli', bo szybkim marszem zbliżamy się do lata)...
Pokazał mi niezawodny Stróż Domowy, czyli Popiołek - najeżony sycząc intensywnie wgonił gościa do kąta za sofę.

Hmmmmm, i tak oto Nieproszony Gość i Kot Domowy udowodnili, że za sofą zbiera się kurz ;-) Ale niech Was nie zmyli mega-szczota ;-) Chodziło raczej o wskazanie jaszczurce drogi do uchylonych drzwi na zewnątrz.

Potem Najmilszy 'odprowadził' Gościa do samej bramki.

Od Lawendowa_Chatka_2011
Od Lawendowa_Chatka_2011
Od Lawendowa_Chatka_2011
Od Lawendowa_Chatka_2011

Hihihihi, zdarzyło się to niecały rok po przylocie Hobbitów - mam nadzieję, że kiedy spali na tej sofie, nikogo nie było pod spodem ani obok ;-)

Nie udało mi się niestety uchwycić na zdjęciu wysuniętego języka - zgodnie z nazwą gatunkową Blue-tongued skink (Jaszczurka z Niebieskim Językiem, a w podręcznikach: scynk gładki) naprawdę ma ciemnoniebieski kolor.
Niebieskojęzykie trzeba naprawdę porządnie sprowokować, żeby ugryzły. Język to raczej blef używany, by odstraszyć wroga: na tle jasnoróżowego podniebienia wygląda bardzo efektownie, ale ewentualne ugryzienie nie rani skóry i skutkuje raczej siniakiem niż skaleczeniem. Jaszczurki te nie są jadowite, a ich zęby to raczej 'kołki' i mimo że mają mocną szczękę, którą potrafią silnie zacisnąć, rzadko skutkuje to uszkodzeniem skóry.

Ponoć świetnie nadają się na zwierzątka domowe - w niewoli dożywają ponoć nawet do dwudziestu lat; wystarcza im akwarium z żarówką zapewniającą ciepło i dieta złożona z owoców i surowego mięsa (np. puszkowa karma dla psów czy kotów), no chyba że opiekun dorzuci im owady 8-0.

Przepisy prawne są różne w różnych stanach, więc amatorzy pomysłu muszą sprawdzić co i jak. W Południowej Australii trzeba mieć wykupioną licencję, aby móc trzymać jaszczurkę w domu - chodzi o ochronę dzikich gatunków.

Wrzesień to początek pory godowej - samce wyruszają na poszukiwanie chętnej narzeczonej ;-) Szukanie narzeczonej w mieście nie jest łatwe, ze względu na atakujące psy, rozpędzone samochody i kosiarki (ouuupsss...). Mimo licznych zagrożeń rozmnażanie trwa przez październik i listopad.
Pod koniec listopada ciężarne samice wygrzewają się w słońcu coraz dłużej i dłużej - muszą utrzymywać jak najbardziej stałą temperaturę ciała, by regulować prawidłowy rozwój zarodków, zanim małe urodzą się pod koniec stycznia.
W jednym miocie przychodzi na świat do dwudziestu jeden małych jaszczurek. Rodzą się pod koniec stycznia, ale większość nie przeżywa. W lutym są już na tyle duże, aby samodzielnie spacerować po okolicy. O ile starsze jaszczurki chronią grube płytki kostne pod łuskami, o tyle maluchy mają tę ochronę jeszcze słabo rozwiniętą. Najpoważniejszym wrogiem jaszczurek są... koty.

W sumie warto mieć je w sąsiedztwie, bo zjadają ślimaki i owady, sporadycznie zdarza im się zjeść nawet pająka (hmmmm, ale lubią też zaglądać do psich i kocich misek - może to zatem wyjaśnia minę Popiołka?)

Są zimnokrwiste, potrzebują ciepła słonecznego, bo się rozruszać (hmmmm, podejrzewam, że mam dalekiego kuzyna wśród jaszczurek) - w lecie zajmuje to około godzinę. Jesienią zwalniają tempo, a w zimie - hibernują w jakimś przytulnym kąciku.


Brak komentarzy :