15 maja 2011

Hinduski wieczór w Glenelg South


Po dłuższej przerwie wróciliśmy dziś do hinduskich smaków wybierając na kolację restaurację niedaleko nas, w południowej części Glenelg - Bay of Bengal. To miejsce, które powstało w 1990 roku w wyniku oczarowania jej właściciela Indiami i tamtejszą kuchnią. Właściciel jest obecny na sali - podaje niektóre z potraw, pojawia się przy stolikach co najmniej raz w czasie posiłku. Dziś zniknął nam w pewnej chwili, widziałam jak odjeżdżał sprzed knajpki, więc nie udało się z nim porozmawiać, ale co się odwlecze... ;-))

Przyjemne wnętrze wyraźnie inspirowane kulturą hinduską, ale urządzone w sposób i w stylu właściwych dla zachodniego świata. Stoliki rozstawione tak, aby mogło usiąść jak najwięcej osób, wręcz na granicy zagęszczenia, ale się broni.
Białe obrusy, ładna zastawa i sztućce.
Co ważne: wychodząc z restauracji po zjedzonym posiłku nie zabieramy ze sobą na ubraniu wszystkich aromatów kuchni ;-)

Zamówiliśmy wino (bardzo spodobał nam się stojako-wieszak umieszczany w rogu stolika), a potem oddaliśmy się lekturze menu. Wśród nazw brzmiących bardziej i mniej znajomo odnaleźliśmy naszych kandydatów na dziś i tak na stole kolejno pojawiły się;

- przystawki: samosy (dobre, choć ze względu na sposób przyprawienia mamy swoich faworytów gdzie indziej) i Bhiajus - krążki cebuli w cieście smażone na głębokim tłuszczu - dobre, chrupiące, aromatyczne, no i... niedostępne w innym lubianym przez nas miejscu ;-) w towarzystwie sosu miętowego (dobry, ale bardzo jogurtowy) i śliwkowego (dobry, choć ustępuje mistrzowi z Krakowa ;-) oraz marynowanej gotowanej ciecierzycy (miły bonusik)

Od Kulinaria
Od Kulinaria

- dania główne: jagnięcina Rogan Josh (curry w sosie z dodatkiem migdałów, mleka kokosowego i jogurtu - mięso dobre, kruche, całość aromatyczna) i Dhansak - warzywne curry z ciecierzycą i soczewicą (bardzo dobre, ostre, jak chciałam, aromatyczne, wyraziste w smaku; co ważne - nareszcie warzywa ugotowane 'po hindusku', a nie 'modnie', czyli nie al dente, ale miękkie na granicy rozgotowania i rozciapciania, miękko łączące się ze sobą nawzajem, w otoczce sosu i przypraw - mmmm), z dodatkami: Khumbi Ki Bhaji (duszone z cytryną, chilli i kolendrą grzyby i orzechy nerkowca) oraz Palak Paneer (dla mnie danie-test, jako że jestem jego fanką - tym razem zaskoczyło mnie 'europejskie' przygotowanie - szpinak był zalany śmietaną, bardzo drobno posiekany, bardzo łagodnie doprawiony, maślany - dobry, aromatyczny, ale po prostu inny niż ten, jaki zwykle dostaję - bardziej przypominał szpinak, jaki pamiętam z dzieciństwa niż z hinduskich posiłków ;-), za to paneer (ser) - pyszny - świeży, ale o odpowiedniej konsystencji i smaku.
Do tego ryż basmati (sypki, żółciutki, aromatyczny - z kminem i kolendrą, bez kardamonu, z dodatkiem groszku i niewidzialnej tartej marchewki, otulony olejem, ale nie ociekający jego nadmiarem) i chapati (niestety, jedyna, za to totalna wtopa wieczoru - twarde, suche, nierozwarstwiające się, sztywne; nijak się miały do chapati, do jakich przyzwyczaił nas zaprzyjaźniony restaurator z Krakowa... - ehhhh...). Po raz pierwszy widziałam też chapati z dodatkiem czarnuszki - byłam skłonna polubić to zestawienie, bo lubię czarnuszkę, ale nijak się nie dało - to po prostu zupełnie nie były chapati - nie udało się w nich nic :-( Próbowaliśmy, czy zgodnie ze swoim przeznaczeniem mogą posłużyć do nabierania porcji jedzenia - nie, to też nie wyszło - nie ta konsystencja...

Od Kulinaria
Od Kulinaria
Od Kulinaria
Od Kulinaria

Czy polecamy? Tak. Nie powinien to być jednak odnośnik i wzorzec dla tych, którzy kuchni hinduskiej jeszcze nie znają, bo szef kuchni ma tutaj jakby inny smak, inny zestaw przypraw, inaczej je dozuje. Jako porównanie dla osób, które z tą kuchnią są już obeznane? Jak najbardziej.
Czy wrócimy? Pewnie tak, chociaż pewnie nie bardzo szybko ;-))

Na korzyść Charminar przemawiają smaki i aromaty, atmosfera (czujemy się tam jak 'swoi'), na korzyść Bay of Bengal - ilość wizyt w Charminar ;-)) (po prostu trochę się nam - nomen omen - przejedli ;-)).

Bay of Bengal proponuje smaczne, starannie przyrządzone, odpowiednio duże porcje. Obsługa jest miła i fachowa.
Pech, jeśli przy stoliku obok wino uderzy komuś do głowy powodując, że głośniej mówi i głośniej/częściej chichota... Sąsiedzi po drugiej stronie nie przeszkadzali nam zupełnie ;-))

Brak komentarzy :