8 marca 2011

Aganiok - wspomnienie

Ależ mi ciężko - to pierwszy nasz kot, który zginął...

Aganiok był chodzącą słodyczą. Mruczał na każdą okazję, z każdego powodu. Mruczał naprawdę głośno, dużo głośniej niż miauczał.
Miał dolną szczękę krótszą niż górną. Jak się popatrzyło od spodu, to było widać podniebienie, nawet jak miał zamkniętą buzię.
Podniebienie miał różowe i zgodnie z przesądem był grzecznym, radosnym i bezproblemowym kotem.

Był pieszczochem - przychodził nas zaczepiać podsuwając głowę pod naszą rękę i w ten sposób domagał się, bo go głaskać.

Od Lawendowa Chatka2

Uwielbiał wpakowywać się na kolana, sam albo razem z Popiołem. Najlepiej w niewielką przestrzeń pomiędzy brzuchem a laptopem.

Od Lawendowa Chatka3

Kiedy leżałam na trawie w ogrodzie, układał się na mnie, albo z boku od tej strony, gdzie padał cień ;-))

Od Lawendowa Chatka3

Oczywiście przychodził też pospać do łóżka w nocy, w zimne dni albo przy włączonej klimatyzacji pakował się do mnie pod kołdrę. W ciepłe noce lubił spać u mnie na głowie, albo wtulony w policzek, czasem próbował mi myć ucho lub twarz, ale dawał się przekonać, że wolę nie. Spał często z łapką podłożoną pod głowę.

Od Lawendowa Chatka2
Od Lawendowa Chatka3

W zimie ukochał grzejnik, podobnie jak ja - układał się tuż obok i chłonął ciepełko.

Od Lawendowa Chatka3

Nie zdarzyło mi się na niego wrzasnąć, nie zasłużył nigdy. Był psotnikiem, ale bardziej figlarzem niż szkodnikiem.

Od Lawendowa Chatka2
Od Lawendowa Chatka2
Od Lawendowa Chatka2
Od Lawendowa Chatka3

Przybiegał na zawołanie. Jeśli nie ściągnął go do domu dźwięk otwieranej puszki i jedzenia wygarnianego do miski, wtedy wychodziłam i wołałam przy garażu: Aganioku, Aganioku! Po paru razach przybiegał niezawodnie, z wysoko podniesionym napuszonym ogonem, pomiaukując głośno.
Ciężko było zrobić mu zdjęcie, bo gdy tylko się pochylałam, już się zrywał i biegł w moim kierunku.

Od Lawendowa Chatka3
Od Lawendowa Chatka3

Z Popiołkiem tworzyli zgodny duet, jako maluch Aganiok był wpatrzony w starszego kolegę i nie mogliśmy wyjść z podziwu, jak wiele i jak szybko się od niego uczył. Potem wiele rzeczy robili razem na zmianę się goniąc, myjąc, zamieniając miejscami przy miskach z jedzeniem. Oczywiście, czasem też 'walczyli', ale prędzej czy później i tak kończyli na wspólnym fotelu liżąc sobie nawzajem futerka.

Od Lawendowa Chatka
Od Lawendowa Chatka
Od Lawendowa Chatka
Od Lawendowa Chatka2
Od Lawendowa Chatka3
Od Lawendowa Chatka3

Głos miał śmieszny - miauczał cienko, często bardziej to przypominało jęczenie niż prawdziwe miauknięcia.
Był chyba alergikiem, albo przeszkadzała mu jakaś roślina z chatkowego ogrodu - lewe oko miał dość często zmrużone, sączyła się z niego brązowawa wydzielina - nie mogłam się doczekać aż z tego - wedle obietnic weterynarza - wyrośnie, no i nie wyrósł, niestety...

Podczas obcinania pazurów okazywał niezadowolenie, bo tak nauczył się od Popiołka.
Ze strachu zdarzyło mu się posikać: raz na nasze łóżko, bo bał się odkurzacza, ze dwa razy w klatce - w drodze do weterynarza.
Załatwiał się w większości wypadków na zewnątrz, do wykopanych dołków, które potem starannie zasypywał. Dość szybko nauczył się od Popiołka wielu potrzebnych rzeczy, w tym: dbania o swoje futerko, ale lubił też czesanie specjalną rękawicą, którą dostał pod choinkę. Niesamowite, jakie wielkie kule futra udawało się wyczesać z niego tą rękawicą...

W ciągu dnia spał na fotelach w pierwszym pokoju - czasem sam, naprzeciwko Popiołka, czasem razem z Popiołkiem na jednym. Zdarzało mu się zostać w szafie, do której wszedł podczas naszych porannych przygotowań - parę razy oswobodziła go Mama Hobbit przyprowadzona przez Popiołka, a kiedy Hobbitów nie było - musiał doczekać do naszego powrotu.

Od Lawendowa Chatka2
Od Lawendowa Chatka2
Od Lawendowa Chatka2

Sąsiedzi kojarzyli go ze spacerów koło domu, ale też często widzieli go w oknie sypialni, albo przez okno - jak siedział na słupkach w nogach łóżka.
Miał też ulubione miejsca w ogrodzie przed domem, drzewko po prawej, albo krzaki po lewej, gdzie popatrywał na ptaki, albo pod którymi grzebał w trawie szukając, nie wiem - jaszczurek? świerszczy?

Od Lawendowa Chatka

Często spacerował po drzewach u sąsiadki Julie - tam, gdzie zadebiutował ze swoim wspinaczkami nadrzewnymi.

Od Lawendowa Chatka2
Od Lawendowa Chatka3
Od Lawendowa Chatka3
Od Lawendowa Chatka3

Ostatnie zdjęcie Aganioka - w niedzielę 6 marca 2011:

Od Lawendowa Chatka3

Uwielbiał spacery, od dłuższego czasu wychodził, kiedy chciał - nie tylko przez uchylone drzwi do ogrodu za domem, ale i dziurą pod furtką na dalsze wyprawy.
Z wypraw zdarzało mu się przynosić upolowaną zwierzynę - parę razy ofiarę udało się uratować, ale parę razy niestety nie...
Bałam się zawiesić mu na szyi obróżkę z dzwoneczkiem (ptaki miałyby szansę uciec), bo uwielbiał chodzić po drzewach i bałam się, żeby się nie zawiesił na jakiejś gałęzi i nie udusił...

W poniedziałek wieczorem po raz kolejny z wielu poszedł na spacer...
Nie wrócił...

Leży pod krzakiem, gdzie kiedyś lubił siedzieć...
Popiołek chodzi po domu i woła kolegę, nie rozumie, dlaczego tak długo nie wraca, nie rozumie, kiedy mówimy, że nie wróci...

Chatka nie jest już taka sama...

Brak komentarzy :