19 września 2010

Kolejne mgnienie wiosny

Weekend w tym tygodniu zaczął nam się wcześniej - w piątek obydwoje wyszliśmy z pracy już w porze lunchu, bo nasi przyjaciele odbierali w tym dniu potwierdzenie nadania im obywatelstwa. W odświętnych strojach i nastrojach pojawiliśmy się w Ratuszu Miejskim, gdzie w jednej z sal odbyła się uroczystość z udziałem jednego z Radców Miejskich, Mera (Lord Mayor) oraz pani Minister d/s Wielokulturowości i kilku innych zagadnień m.in. Wolontariatu (więc my z Najmilszym mieliśmy okazję poznać Ją wcześniej, na majowej uroczystości dla wolontariuszy).

Ależ było uroczyście - przemówienia, przysięga, odbiór certyfikatów (każdy udokumentowany indywidualnym zdjęciem z Merem w wykonaniu 'ratuszowego' fotografa), flagi krajów, z których przyjechali nowi obywatele (flag było około 20, w tym: polska, brytyjska, amerykańska, kanadyjska, grecka, włoska, izraelska, ukraińska i wiele innych, które dopiero musimy sprawdzić, bo nam wiedzy nie starczyło), odśpiewanie hymnu pod przewodnictwem zaproszonej solistki, a potem, a jakże, bankiecik ;-)) Do pełni szczęścia doszedł fakt, że jakimś cudem uniknęliśmy mandatu, mimo przekroczenia czasu dozwolonego o godzinę :-0





Od Zdjęcia Bloggera 4

Sobota zaczęła się bladym świtem, bo o siódmej rano (!) Ostatni z Moich Mężów rozpoczął egzamin praktyczny na nowoojczyźniane prawo jazdy. Tuż przed ósmą zameldował się w domu z powrotem z zaskakującą wiadomością: zdał (a jakże!) na 96pkt na sto (???). No wiecie Państwo, a już się przyzwyczaiłam do Jego stuprocentowych sukcesów ;-))
Kiedy Najmilszy odbierze już swój nowoojczyźniany dokument (pierwszy!), wtedy w Notesie pojawi się obiecany już wcześniej post na temat zamiany staroojczyźnianego prawa jazdy na tutejsze.

Popołudnie rozpoczęliśmy od degustacji wina u znajomych Najmilszego z Moich Mężów. Jason i Sachi mają swoje krzewy winorośli, w tym roku uzbierane grona przekazali fachowcom od produkcji i po odpowiednim czasie otrzymali rieslinga i shiraza sygnowane własną marką. Degustacja wypadła pomyślnie i zakończyła się zamówieniem tuzina (6+6) butelek. Przy okazji poznałam Gospodarzy. Chwilkę porozmawialiśmy z Gospodarzem, Gospodynią i jednym z ich znajomych, po czym ruszyliśmy w stronę domu Nowych Obywateli - nadchodził bowiem czas świętowania w atmosferze mniej podniosłej ;-))

Od Zdjęcia Bloggera 4
Od Zdjęcia Bloggera 4
Od Zdjęcia Bloggera 4
Od Zdjęcia Bloggera 4

Wieczór u Nowych Obywateli obfitował w nowoojczyźniane akcenty, choć nie obyło się bez akcentów znanych i przywiezionych ze Starego Kontynentu: podano i pizzę (dwie wersje) domowej roboty, i tzatziki, i sałatkę Isaury, i francuskie trójkąciki.
Oprócz lokalnego wina i flagi, było też i BBQ ;-)

Pojedliśmy, popiliśmy, pożartowaliśmy, po czym Volvik prowadzony pewną-kobiecą-dłonią zajechał pod Lawendową Chatkę, gdzie Popiołek i Aganiok zdecydowanie uparli się na śródnocny spacer. Wyszli, dzięki temu możemy ze spokojnym sumieniem powiedzieć, że to koty wróciły do domu nad ranem ;-))

Po 'wychodnej' sobocie nastała okołodomowa niedziela: przywieźliśmy dwa ostatnie cytrusy do kompletu: drzewko pomarańczowe (z czerwonym miąższem) i mandarynkowe.
Kiedy, już po ciemku, trafiły do beczek, oficjalnie ogłosiliśmy, że oto Projekt Cytrusy, Podejście Drugie - został ukończony.
Pozostaje trzymać kciuki za przyszłe kwitnienia i owocowanie ;-))

Od Lawendowa Chatka3
Od Lawendowa Chatka3
Od Lawendowa Chatka3
Od Lawendowa Chatka3

1 komentarz :

Lena pisze...

Bardzo fajny blog, gratuluje!
Jestem pod ogromnym wrazeniem tego jak sie dobrze zadomowiliscie w SA. Wspaniale sie tam urzadzacie, ale jedno mnie nurtuje - nie boicie sie, ze po tych wszystkich naprawach i udoskonaleniach w domu i ogrodzie (ktore, chyba raczej powinny byc finansowane przez landlorda - zwlaszcza naprawy dachu,czy sufitow), landlord Wam podziekuje za mieszkanie? Jak sie porowna stan domu jaki zastaliscie do obecnego, to takie mieszkanie jest teraz pewnie warte 1,5 poczatkowego czynszu. Ja osobiscie gwozdzia nie wbije bez zgody landlorda (bo moze mi za to kaucji nie oddac, w umowie jest to okreslone wyraznie), a zbytnio inwestowac w jego dom tez bym sie bala - z w/w powodow.
Pozdrawiam!