22 sierpnia 2010

Końcówka zimy

Dobiega końca przedostatni weekend tegorocznej zimy. Ubiegłotygodniowe czary zadziałały, bo pogoda udała się wyśmienicie: słońce grzało bez najmniejszej przerwy na deszcz, niebo było przez większość czasu bezchmurne, drzwi na ogród za domem dość długo zostawały rozsunięte.

Od Lawendowa Chatka3

Ruszyło kilka przedwiosennych projektów: na gałęzi zawisł metalowy karmik na ziarno dla ptaków, który zastąpił 'dzwonek' z ziarna na zawieszce - ptaki dziubały go niezgodnie z wizją producenta i spora część 'dzwonka' po prostu spadła na ziemię.
 Teraz dzięki sznurkowi pusty karmik się po prostu opuści i napełni ponownie, mieszanką ziarna dla dzikiego ptactwa, które to określenie, mamy nadzieję, obejmuje i papugi ;-))

Od Lawendowa Chatka3
Od Lawendowa Chatka3
Od Lawendowa Chatka3

W tym samym punkcie, co ziarno i karmik, kupiliśmy też dwa nowe cytrusy - drzewko pomarańczowe i limonkowe. Niestety, cytrusy zasadzone w zeszłym roku nie przetrwały próby czasu; dwa, które nie do końca padły, planujemy wsadzić bezpośrednio do gruntu - zobaczymy, jak im pójdzie w takich warunkach...

Faza druga projektu cytrusy w beczkach opiera się na założeniu, że podstawą sukcesu jest dobry drenaż. Na początku dziur w dnie nie było w ogóle, potem Mistrz Projektów poświęcił jedno wiertło i wywiercił dziury liczne, ale malutkie, tym razem, zaopatrzony w nowe specjalne wiertła, wyprodukował imponujące dziurzyska.

Uwaga na marginesie: po odwróceniu beczki okazało się, że tym razem mieszkał tam nie jeden red back, jak poprzednio, ale cała wieeeelka rodzina, czyli megamatka ze stadem małych pajączków. Hmmmm, powiem tylko, że już tam nie mieszkają, ani tam, ani nigdzie w sumie, nie licząc może pajęczego nieba, które, jeśli istnieje, znajduje się o wiele mil świetlnych od człowieczego raju... Oby!

Od Lawendowa Chatka3
Od Lawendowa Chatka3
Od Lawendowa Chatka3
Od Lawendowa Chatka3

Odziurowane dno zostało obficie posypane dzikimi kamieniami z południa (pamiętacie pewnie kwietniową wyprawę? ;-)), a te okryte plastikową 'włókniną'. Tak przygotowana warstwa drenażu została przysypana zeszłoroczną ziemią, a na sam wierzch Najmilszy dodał podściółkę, czyli tutejszy mulch. Zasadzona pomarańczka została podlana w swoim nowym domku, a limonka... musi czekać na nową porcję kamieni (niedzikich tym razem, bo znaleźliśmy dobry punkt zakupowy ;-)).

W tle toczy się większy projekt, czyli wymiana dachu w garażu, a raczej, wymiana jego spodniej części. Przeciekająca rynna rozmoczyła sporą część płyt oraz drewnianego stelaża pod dachem oraz futrynę drzwi pomiędzy garażem a Socjalem. Dało to pretekst do zajęcia się dachem tak, aby nie tylko już nie ciekło, aby nie tylko ładnie wyglądało i nie groziło zawaleniem, ale i by zaizolować ten dach tak, by ani przeciągi nie hulały, ani latem garaż nie wysyłał porcji gorącego powietrza do Socjalu, a stamtąd dalej, wgłąb domu. Przy okazji będzie i dodatkowa lampa ;-))
Projekt postępuje stopniowo i uparcie do przodu.

Od Lawendowa Chatka3
Od Lawendowa Chatka3
Od Lawendowa Chatka3

Były i elementy towarzysko-rozrywkowe, czyli sobotni wieczór w przykominkowym Stirling (po raz kolejny: czapki z głów, proszę państwa: tu mieszka ktoś, kto naprawdę zna się na kulinariach i kto kocha to, co umie robić ;-))
oraz dmuchanie świeczek na urodzinowym torcie, co dało okazję do spotkania w sympatycznym gronie i do poszerzenia tegoż o nowe osoby.

 Tort smakował, dzieciaki szalały na zjeżdżalniach, dmuchanych materacach i wśród piłek, uciekające pod sufit balony wzbudzały emocje i łzy oraz udowodniły, dlaczego Marcin jest Tatą-Bohaterem ;-))

Od Lawendowa Chatka3

Pełnia tego weekendu została osiągnięta również dzięki niedzielnej kolacji: dokończyliśmy hot-hot leczo uzupełnione o domową popisową sałatkę oraz o dwa tuziny muffinek, którym należy się osobny post ;-))

Brak komentarzy :