28 marca 2010

Urodziny Chudego 2010

Od czasów Oficjalnego Otwarcia Lawendowej Chatki nie było u nas większych spotkań, ot, niedzielne obiady, kameralne kolacje, wieczorne pogaduszki przy winie lub herbacie - w miłych sympatycznych podgrupach i niegłośno ;-))

Przymierzaliśmy się w styczniu do imieninowych hulanek, ale rzeczywistość i proza życia się sprzeciwiły i sprzysięgły przeciwko temu pomysłowi...
Na szczęście w galopującym tempie nadbiegł koniec marca, który zawsze przynosi Chudemu radość dmuchania świeczek na torcie ;-))

Tego nam było trzeba! Ruszyły przygotowania, poszły w świat zaproszenia.
Dni nielojalnie przyśpieszyły, pogoda zdawała się nam sprzyjać. W Lawendowej Chatce powstał 'nowy pokój', a Najmilszy rozpoczął czarowanie trawnika - podlewał i kosił na zmianę, by przywitać Gości godnym nowego pokoju dywanem-trawnikiem.

Kulinaria jak zwykle tutaj dostały osobny post.
Goście dopisali, chociaż potrenowali naszą cierpliwość (i puste żołądki) każąc na siebie poczekać nieco dłużej ;-)) Pogoda po dusznym 'przedburzowym' dniu i pełnym drapieżnych komarów wstępie podarowała nam piękny ciepły, ale nie duszny wieczór, kiedy przyjemnie było w 'nowym pokoju', kiedy antykomarowe świeczki zaczęły 'ogarniać' sytuację, kiedy miły wiaterek rozwiewał opary olejku Tea Tree (przed ugryzieniem) i maści papaw (po ugryzieniu) oraz chłodził rozgrzanych tańcem ;-))

Od Urodziny Chudego 2010
Od Urodziny Chudego 2010

Solenizant zrewanżował się Gościom za czas oczekiwania na początku... przepalając przewód doprowadzający gaz z butli do palników w swoim pokazowym BBQ. Poza zniszczeniem przewodu i wystawieniem cierpliwości Gości na surową próbę nic się na szczęście nie stało ;-)) A że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, zapisaliśmy w moim małym czarnym notesiku punkt dla Dzielnych Greków, którzy byli najszybsi, ale zawór nie pasował ;-) i dla Joli Lojalnej, która co prawda nie ma BBQ tylko zewnętrzny palnik, ale za to zawór pasował znakomicie ;-) Łebski Andrzej dopilnował sprawdzenia przekrojów, aby butla nie jeździła na darmo ;-))

Dwie dziurki w nosie i udałosię: część mięsa przeewakuowano do piekarnika, gdzie 'doszło', a po opanowaniu sytuacji przewodowej reszta mięsa grillowała się według pierwotnie założonego planu.

Od Urodziny Chudego 2010
Od Urodziny Chudego 2010

Pierwszy pokój, który niedawno przestał być stołowym, gdzie pojawiła się sofa, ława i dwa fotele (juuuuuupi, nareszcie, czekaliśmy na nie prawie tak długo, jak na sofę ;-)), szybko oddał przygotowane tam dipy i przegryzki, po czym zamienił się w salon gier i bajek (... oraz innych rozrywek wspieranych przez Internet ;-). Ufffff, dzięki temu rodzice mogli spokojnie korzystać z uroków wieczoru ;-))

Rozmowy perliły się dowcipem, elokwencją i pozytywnymi fluidami, tańce rozkręcały się z pewną dozą nieśmiałości. Na szczęście niezmordowany grecki-nauczyciel-tańca i polska-przewodniczka-mas przekonali niektórych do chociaż krótkich występów na parkiecie z wykładziny. Najgorliwsi szybko pozbywali się butów ;-)) Surowy urok Socjalu jak zwykle nie zawiódł, a poprzedni-prezent-urodzinowy niezawodnie zapewniał dźwięki przyjemne dla ucha i zachęcające dla stóp ;-))

Jak na urodziny przystało wznosiliśmy toasty, Solenizant dziękował za prezenty, śpiewaliśmy Sto laaaaat pod rozgwieżdżone niebo i jedliśmy tort, którego kawałki Solenizant precyzyjnie wydzielił dzieląc pełny okrąg przez liczbę Gości ;-))
Noc okazała się nie tylko ciepła i rozgwieżdżona, ale i stanowczo za krótka...

Ehhhhh, trzeba wyjąć kalendarze i zacząć planować... kwietniowe imieniny??? ;-)

Brak komentarzy :