14 marca 2010

Zmierzch lata, czyli dziewięć miesięcy za nami

Ależ ten czas galopuje! Dni mijają strasznie szybko, zwłaszcza odkąd zmieniliśmy kalendarze na tutejsze.
Wydaje się jakbyśmy zupełnie niedawno witali Nowy Rok na plaży, a tu... Wielkanoc za pasem. Tryb pracy full time (na pełny etat) (plus dojazdy autobusem...) pozostawia mały margines na nowiny i nie ukrywam, że powoduje to spory niedosyt. Z drugiej strony - staramy się celebrować weekendy i wolne dni.

Od pierwszego marca trwa jesień - pierwszy tydzień był niesamowity, bo spadła temperatura i wiało nieprzyjemnie zimnymi podmuchami znad oceanu. W dzień słońce już wróciło, w ten weekend nawet z powrotem wyskoczyliśmy ponad 30 stopni, ale noce są już zimne tj. poniżej 20 stopni. Chłodny wiaterek też wieje przez większość czasu. (Oczywiście wszystko naokoło krzyczą, że zdziwiam i jakie tam chłodno ;-). Dziś niby znowu spaliśmy z włączonym w sypialni wiatrakiem, ale z kołdrą przeprosiliśmy się już jakiś tydzień temu ;-)

Wczoraj wieczorem byliśmy na koncercie - VIII Symfonii G. Mahlera zwanej Symfonią Tysiąca. W ten sposób dobiegł końca słynny (ekhm, ekhm, na tutejszą skalę) Festiwal Adelajdzki, którego Mahler był godnym podsumowaniem. Koncertowi i festiwalowi poświęcę jednak osobny post.

Projekty w Lawendowej Chatce: nieustannie toczy się jeden projekt w odcinkach (coś na kształt Dynastii, tylko na żywo), czyli Najmilszy walczy uparcie i niezmordowanie z równie upartymi mrówkami w domu. Niesamowite, jakie one są sprytne ;-)

Od Lawendowa Chatka2

Ja znów powyrywałam wszystko, co uschło i założyłam nową wersję ogródka ziołowego, bo upały już chyba za nami. Dwa awokado dostały nowe doniczki i powędrowały na zewnątrz. Wymyśliłam sobie 'grządkę' z trzykrotki na obramowanie trawnika i wsadziłam do ziemi pierwszą partię, poza tym w końcu nagrandziliśmy (ale ciiiiiiiii, bo to kosztuje $5,000 kary) oleandrowe patyki w trzech kolorach - czekam na korzenie i planuję wsadzić w ogrodzie.

Od Lawendowa Chatka2
Od Lawendowa Chatka2
Od Lawendowa Chatka2

Kupiliśmy też fajny daszek na słupach i dzięki Mistrzowi Projektów zyskaliśmy jakby-nowy-pokój ;-)) Okazał się fantastycznie zgodny z charakterem Lawendowej Chatki i bardzo miło się tam teraz siedzi i popija ;-)) Na przykład domową lemoniadę ;-))

Od Lawendowa Chatka2
Od Lawendowa Chatka2

Czy pisałam już, że... zamordowaliśmy nasze domowe zwierzątka vel dziewczyny anorektyczki? Tak, po prawie trzech miesiącach stwierdziliśmy ze smutkiem, że styczniowa fala upałów ugotowała dziewczyny, bo słońce mija nasz dom teraz pod innym kątem i dawny cień już nie pada tam, gdzie padał... W ramach gwarancji (tak tak!) mają przysłać nowe 1000 zwierzątek, ale im jakoś powoli idzie, więc musimy chyba sami podjechać do sklepu.

Koty są już zamikroczipowane i zarejestrowane na specjalnej liście, najszczęśliwsze wtedy, kiedy otworzy im się drzwi frontowe - ogród za domem jest dla nich znacznie mniej atrakcyjny. Aganiok pasjami wędruje po drzewach sąsiadki, dwa razy go ściągałam stojąc na krześle, łapiąc za łapę i targając na klatę (obyło się bez szkód, jak dotąd, odpukać). Popiołek jest wzorcem i starszym bratem, ale już tłuką się na równych prawach, a nie jak dorosły z dzieciakiem.

Od Lawendowa Chatka2
Od Lawendowa Chatka2
Od Lawendowa Chatka2

Brak komentarzy :