20 listopada 2009

U weterynarza po raz pierwszy ;-)

Wybraliśmy się do kliniki weterynaryjnej w nowej ojczyźnie po raz pierwszy.
Dwa koty w domu, więc i lista potrzeb urosła nam długa długa:

- Popiołek po raz pierwszy, więc:
= do ogólnego przeglądu: to nie jest koci katar, narządy wewnętrzne w porządku, w przypadku groźniejszej wersji dużo by pił, Popiół ledwo co pije w ogóle, stracił na wadze, ma podwyższoną temperaturę, opuchliznę gardła i owrzodzenie na języku, dziąsłach i wargach, ma ślinotok, który niepokojąco brzydko pachnie (?), ale jest silny i niedługo powinno być ok,
= rozpoznać i zwalczyć choróbsko, co to go dorwało ostatnio: jest infekcja, więc dostał serię antybiotyków w takiej tubce ładowanej po porcji doustnie; następnym razem, jeśli pan doktor nie będzie zadowolony z wyników kuracji, zrobimy testy krwi; jak będzie zadowolony - zdejmiemy kamień z zębiszczy,
= po tutejszą kartotekę,
= uaktualnić mikroczipa: następnym razem, bo... Popiołka w Australii... nie ma według dostępnych danych kotów z mikroczipami??? ;-)

- Aganiok po raz pierwszy z nami, więc po wszystko, czyli:
= do ogólnego przeglądu: jest świetnie, serce i płucka w porządku, temperatura normalna, waga książkowa (1.7 kg), katar, wysięk z oczu i z nosa minęły jak ręką odjął już w drodze do weterynarza ;-), mam nie przerywać kuracji Tea Tree Oil ;-)
= do szczepienia - dziś dostał pierwszy komplet, kolejny za 3 tygodnie i ostatni za kolejne 3,
= do odrobaczenia - dostał środek 2 w 1, czyli przeciwko robakom i pchłom razem (Revolution),
= zielony tatuaż w uchu to znak, że kot jest wysterylizowany (normalnie jest to przekreślone kółko - Aganiokowa wersja nie jest zbyt udana ;-), mamy tylko nadzieję, że sterylizacja wykonana jest lepiej niż tatuaż ;-) )
= co do mikroczipa - Aganiok na razie jest za mały, może przy ostatniej szczepionce, czyli za sześć tygodni. Zwykle mikroczipy zakłada się kotom w wieku około sześciu miesięcy.

Pan doktor zapytał, co koty jedzą. Kiedy odpowiedziałam co i że wszystko w wersji dla dorosłych, pan doktor zasugerował, żeby dokupić dla Aganioka wersję dla kociąt.
- "Wersja dla kociąt daje więcej składników energetycznych".
- "Mhmmm. Jeszcze więcej?" - zapytałam i uśmiechnęłam się szeroko.
- "OK, skoro nie trzeba, to wystarczy to, co jest". ;-))

- "Acha, nasze koty piją mleko, bo lubią, a za wodą nie przepadają".
- "Nie muszą pić mleka, ale jeśli lubią..."
- "Lubią to za mało powiedziane - domagają się, kiedy my pijemy poranną kawę z mlekiem. Wolimy zatem dawać im mleko, nie kawę ;-))".

Na zakończenie pan doktor uprzedził, że Aganiok po szczepionce może być senny i osowiały.
- "Yhyyyy" - pokiwaliśmy głowami obydwoje z Najmilszym, mrużąc znacząco po jednym oku ;-)

Przy recepcji miło zaskoczył nas rachunek - jako urodzony skąpiec oczyma duszy swojej widziałam kwotę spooooro większą. Ufffff, możemy wrócić za trzy tygodnie ;-))

W domu po pierwsze wysnuliśmy metodę wychowawczo-rozwojową:
- chcesz z dwójki: jeden-syczy-drugi-wpada-w-chorobę-sierocą zrobić zgodny duet?
Zapakuj obydwoje do jednej klatki i potrzymaj ich tam co najmniej godzinkę nie mówiąc, gdzie jedziecie ;-)
Uwaga: działa lepiej, jeśli starszy w tej samej klatce został wcześniej wysłany na kolonię - najlepiej na sto dni, do innego kraju, na inny kontynent, w inną strefę klimatyczną i koniecznie samolotem z kilkoma przesiadkami ;-)

Po drugie: serca stopiły nam się na widok dwójki, co to zgodnie zjadła po saszetkowej porcji z dwóch misek, wypiła po porcji mleka z dwóch misek, po czym symultanicznie się umyła - każdy swoją buzię, łapki i cała resztę ;-))
Od Lawendowa Chatka
Od Lawendowa Chatka
Od Lawendowa Chatka

Brak komentarzy :