14 listopada 2009

Obrazek ornitologiczny


Najpracowitszy z Mężów pojechał do pracy, ja staram się jeszcze dospać. Nagle - rumor w kuchni - bieganina, miauczenie i... coś się wyraźnie tłucze. Otworzyłam oko i słucham, ale jeszcze nie wstaję.
Kiedy jednak hałasy z kuchni zaczynają brzmieć jak tłuczenie w szybę, wstaję i idę.


I co?


Dwa drapieżniki siedzą wpatrzone w okno, sierść nastroszona, ogony w szczotkę, obydwa wykrzykują po swojemu, a po szybie tłucze się ptaszek, który ze strachu wleciał za żaluzję i nijak wylecieć nie może, bo okno zamknięte.


Od Lawendowa Chatka
 

Co przeżyłam podczas akcji ratunkowej, to moje. Doświadczenia żadnego, soczewki nieubrane, strach dosyć spory, bo ptaszek niewielki, ale spanikowany bardzo (trochę jak kos, tylko mniejszy nieco).
Ubrałam kuchenne rękawice i próbowałam go złapać, żeby wynieść do ogrodu (równocześnie odganiając dwa koty, próbujące wskakiwać na blat z rożnych stron...), potem nałożyłam rękawicę na łyżkę drewnianą i machając usiłowałam ptaszka nakierować, w którą stronę ma lecieć.

W końcu się udało, ptaszek poleciał na wolność, koty za nim, a ja... odetchnęłam z ulgą, pozbierałam piórka z podłogi i wytarłam parę placków strachopochodnych ;-)


Ależ się team zawiązał i to w jakim tempie ;-)

Brak komentarzy :