10 lipca 2009

Obrazek - nowe dżoły

I tak oto, w miesiąc od ostatniego spotkania z Jovanką, powstały moje pierwsze dżoły nowojczyźniane.
Ehhhh, zdecydowanie należało Jovankę porwać - chociaż istnieje niebezpieczeństwo, że bym się nie dopchała ;-)

Dżoły, czyli akrylowe żele są tu usługą, która dopiero zdobywa klientki, bo ciągle przeważają dużo popularniejsze akrylowe tipsy. Zresztą, większość zakładów robi tipsy, zaś dżoły tylko nieliczne.

Powiem tak, zdjęcia zrobię jutro, a na razie oglądam moje nowe palce i przyzwyczaić się nie mogę ;-) Francuskie końcówki są bardzo białe, a żel jest przezroczysty zupełnie. Ładne są, ale i zupełnie inne. Poza tym, nie mam żadnej ozdóbki :-(

Od Zdjęcia Bloggera2

Ze sporą dozą nieufności przeżyłam po raz pierwszy elektryczną szlifierkę. Ostatnio szefowa, Romy, zapewniła mnie, że Monika korzysta ze szlifierki, ale jest delikatna i wie, co robi, nie niszcząc paznokcia, a tylko ścierając żel. Szlifowanie kazało się OK, skracanie przy pomocy tego narzędzia trwało minutkę. Potem reszta już przebiegała tradycyjnie, przy użyciu jednorazowego papierowego pilnika.

Polski żel po miesiącu (!) pięknego trwania postanowił jednak poobłazić (ale dopiero po potraktowaniu szlifierką), w sumie to i lepiej, na wypadek, gdyby dwa różne żele miały się nie zgodzić ze sobą. Podsumowując: sprzęt i kosmetyki podobne, procedura wykonania też podobna, poza opisanymi wyjątkami.

Czy mówiłam już, że uwielbiam tu być? I że uwielbiam komplementy? No więc: i Monika, i Romy, a nawet dwie klientki obkomplementowały moje pazoory sugerując, że powinnam przemyśleć karierę jako... modelka od rąk ;-)

Przyjemnie połechtana ścisnęłam świeżo zrobione paluszki w megakciuki za Jovankę, kto zgadnie dlaczego? ;-)

Brak komentarzy :