5 stycznia 2009

Noworoczne lektury

Obiecaj mi - stary dobry Coben! Autor opowiada nam o dalszych przygodach Myrona i jego przyjaciół. Znowu udaje się rozwiązać kolejną zagadkę powikłanych ludzkich losów. Trochę się niepokoimy, trochę filozofujemy, trzymamy kciuki za głównego bohatera i tych, którym pomaga. Akcja się dzieje, padają ciosy i strzały, dialogi się toczą, kartek ubywa. Słowem: jak zwykle solidna robota i porcja satysfakcjonującej rozrywki dla miłośników gatunku i autora.

Bez śladu - znowu thriller i ponownie: dobra robota, czyli miłośnicy gatunku będą zadowoleni. Nawet jeśli dość wcześnie wpadłam na to, jakie będzie zakończenie, to i tak książka na tym nie straciła. Dobrze się czyta, jeśli ktoś lubi taką rozrywkę.

Lisa Unger - Piękne kłamstwa i Cząstka prawdy. Reklamowane dwie części tej samej historii. Ja zaś po lekturze mam mieszane uczucia... Może dlatego, że sporo ostatnio czytam książek z tego gatunku, ale z jakiegoś powodu męczyłam się i z trudem brnęłam przez te dwie lektury. Może to niedostateczna ilość lub sposób konstruowania dialogów? Może chodzi o styl, może tylko o tłumaczenie? Nie wiem. Bo pomysły autorka ma niezłe, postaci są wyraziste, a zwroty akcji dobrze wróżą i często zaskakują, książka zdaje się być dobrym materiałem na film, ale chyba nie do końca udały się proporcje w tym tekście...

Księga bez tytułu - fantastyczna porcja rozrywki: jest tu i humor (górujący nad całą resztą), i zabawy językiem, i sporo dosadnych wyrażeń napisanych bez wykropkowania, nieco westernu, i sporo horroru, i nutka fanatsy - słowem zabójczo wciągająca mieszanka gwarantująca dobrą zabawę i nie pozwalająca nam się znudzić aż do ostatniej karty. I nawet jeśli się już domyślimy finału, to może nie całkiem, albo nie wszystkiego, bo nie o to tutaj chodzi, a raczej o podążanie za autorem (jak to? przecież....) przez kolejne karty tego labiryntu.
Polecam!

Na koniec dwie książki o Mikołaju Koperniku.
Obydwie dość podobne, napisane w podobnym, popularnym stylu, raczej powieści niż dzieła naukowe, oplatające znalezione strzępy informacji zmyśleniem lub wersją zdarzeń będącą hipotezą pisarzy, zgodną z ich wyobrażeniem o przebiegu wydarzeń w życiu wielkiego astronoma.
Mnie osobiście poruszyły dwie rzeczy:
1) obaj autorzy nie są Polakami i obaj są wyraźnie zafascynowani postacią geniusza, wielkiego człowieka nauki, znakomitości czasów Renesansu
i
2) ja jako współrodaczka Kopernika wiem o nim tak niewiele.
Kołatały mi się po głowie jakieś strzępki informacji pamiętane z lekcji w podstawówce, może w liceum, ale z podkreśleniem słowa strzępki. Ze zdumieniem odkrywałam wielkość postaci astronoma na tle jego czasów, miejsca, gdzie zdobywał wiedzę, ludzi, z którymi się zetknął, nauczycieli, kolegów "po fachu" zgadzających się z nim i go zwalczających oraz uczniów i naśladowców.

Jack Repcheck - Sekret Kopernika. Jak się zaczęła rewolucja naukowa - tę przeczytałam najpierw i chyba dobrze, bo wydaje mi się być echem drugiej. Tym bardziej, że powstała później.
Jean Pierre Luminet - Tajemnica Kopernika - powtarzając większość zdarzeń z poprzedniej nie tylko rozwija ich opis na powieściową modłę, ale i dodaje wiele nowych wydarzeń i wiadomości. Obraz życia Kopernika zdaje się pełniejszy, barwniejszy, a sam Kopernik jawi się jako człowiek bardziej sympatyczny i łatwiejszy do zrozumienia niż wahający się lizus z poprzedniej książki.

2 stycznia 2009

... i zaczyna się nowy

No i zaczęło się!
I oby dobrze trwało i oby życzenia spełniły się wszystkie - te usłyszane i te pomyślane, i oby niedługo ;-)
Świętowaliśmy ze znajomymi w knajpce na krakowskim Kazimierzu. Przed północą odliczyliśmy, po gromkim "juuuuż!!!" rozlaliśmy "szampana", wznieśliśmy toasty, wymieniliśmy życzenia i pocałunki, a na okrasę pooglądaliśmy sztuczne ognie wystrzeliwane z Rynku, znad zakola Wisły i samego Kazimierza.

Tego roku na naszym Sylwestrze rozmowy przeważyły nad tańcami, a nastroje uczestników nad profesjonalnym podejściem organizatora. Stroje luźno-nieformalne przeważyły nad balowymi, ale atmosfera rodzinno-domowej imprezki jakoś nie powstała. Zgodnie ze smutną polską tradycją moje uzgodnione wcześniej menu wegetariańskie zaowocowało bólem żołądka, czyli - jak to się często zdarza - wcale wegetariańskie nie było... Tańcem nie dało się problemu pokonać, gdyż knajpka - jak to niestety często w Krakowie - wentylowana jest dosyć marnie, ale nade wszystko właściciel nie przygotował się muzycznie i kiedy zdesperowani wymusiliśmy na nim w końcu włączenie RMF zamiast zapodawanych nieporozumień o reanimacji animuszu już raczej mowy nie było. Dogasały rozmowy, intensywniało ziewanie, opadała nas senność i chęć powrotu do własnego łóżka...
My z Chudym wróciliśmy nieprzyzwoicie jak na nas wcześnie...

Co do knajpki - szkoda, bo potencjał jest. Brakło profesjonalizmu? wyczucia? doświadczenia?
Sama nie wiem, gdyż właściciel jest naprawdę sympatyczny, życzliwy i kocha swoje miejsce. Może tylko organizowanie Sylwestra dla "obcej" grupy go przerosło?

Najprawdopodobniej wrócę jeszcze do Cafe Antonio, gdzie faktycznie kawa to poemat, a słodycze niczym nie grożą nawet wegetariance ;-) Cafeteria nie jest zbyt wielka, ale ma swój klimat, Antonio nieźle mówi po polsku i chętnie zagaduje swoich gości. W toalecie czyściutko, co też nie jest bez znaczenia, prawda?
Wydaje mi się, że wspaniale udawałyby się tam babskie posiadówki i sabaty. Trzeba to będzie sprawdzić któregoś popołudnia ;-)

W domowym zaciszu witamy z Chudym ten nowy rok. Obok mnie zestaw relaksacyjny, czyli książka, komputer i kubek kawy ;-) Popiołek przeszczęśliwy sprawiedliwie nas sobą obdziela polegując na zmianę u każdego z nas na kolanach. Czas płynie nieco za szybko, ale cóż - nie można mieć wszystkiego... ;-)
Nie zamiataliśmy, nie odkurzaliśmy, nie wyrzuciliśmy żadnych śmieci, aby nie pozbyć się szczęścia ;-) Nie odwiedził nas co prawda na dobrą wróżbę żaden mężczyzna, ale na szczęście nie pojawiła się też żadna kobieta ;-)

Nieco później wybieramy się do Hobbitów złożyć wyrazy uszanowania i życzenia.
Bo Hobbity świętują dziś nie tylko Nowy Rok, ale i swoją kolejną rocznicę ślubu. Wzniesiemy więc toasty, powtórzymy życzenia i będziemy się razem cieszyć.