23 października 2008

Obrazek z filharmonii

Tym razem jesteśmy w filharmonii na jednym z pierwszych wspólnych koncertów, orkiestra w całej okazałości, przy fortepianie Wybitny Solista, emocje rosną na widowni.
 
Miły Mój jednak zaczyna się wiercić. Jakieś miny robi, dziwne grymasy, nawet ciamknąć Mu się zdarzyło. Ja oburzona zerkam i w końcu półgębkiem proszę o spokój, wszak jesteśmy w filharmonii.

 
Miły Mój półgębkiem: Fortepian nie stroi.
Ja oburzona: Jak to: nie stroi? Tu pracują profesjonaliści. (w domyśle: kogo Ty tu chcesz poprawiać?)

 
Chwilę później Solista przerywa, wstaje od instrumentu, kłania się publiczności i mówi: Bardzo Państwa przepraszam, ale nie jestem w stanie zagrać dla Państwa tego utworu. Próbowałem zmienić skalę, żeby omijać niestrojące struny, ale się po prostu nie da tego zagrać... Potrzebuję wszystkich klawiszy.

 
W głowie dudniło mi: Szacun!!!, kiedy spojrzałam na Miłego Mego.